„Jam go nie wybrała…”, czyli o tym, jak obejrzenie „Chłopów” doprowadziło mnie do refleksji o szkole

Scena filmowa

Jagustynka mówi Jagnie o sytuacji lipeckich mężczyzn, którzy siedzą w areszcie. Młoda – zupełnie szczerze – odpowiada, że pobyt w więzieniu czy małżeństwo z Boryną, to taka sama niewola. Stara kobieta próbuje przekonać młodą, dobiera argumenty, by przemówić jej do rozumu, że związek z Maciejem to dobry wybór. To na nic, bo Jagna kieruje się sercem. Jej odpowiedź jest stanowcza: „Jam go nie wybrała”. Wypowiedź mężatki ucina dalszą dyskusję.

Na straży swoich wartości

Wypowiedź Jagny mną wstrząsnęła. Z całą mocą  dotarło do mnie, że decyzje, które za nią podjęto, doprowadziły ją samą do nieszczęścia. Dlaczego? Cóż, aby pozostać wierna swoim wartościom, wybrała takie strategie i działania, które były zgodne z nią samą i możliwe do zrealizowania w tych okolicznościach. Wybrała je mimo tego, że nie były zgodne z zasadami wspólnoty.

Jaki to ma związek ze szkołą?

Pomyślałam o dzieciach, które „psują” szkolny porządek, zaburzają tok prowadzenia lekcji. Dostrzegłam podobieństwo między nimi a Jagną: przymus, który przychodzi z zewnątrz i ten wysiłek, aby pozostać wiernym sobie. Przecież one – te „niegrzeczne” dzieci – takiej szkoły nie wybrały. Same się do niej nie zapisały. To my – dorośli – dostarczyliśmy im pewien produkt (zwany systemem szkolnym)  i wciąż dziwimy się, że dzieci nie chcą go przyjąć.

Dlaczego?

Bo tego nie czują. Tłumaczenie nie jest skuteczne, bo trafia do umysłu, a dzieci kierują się sercem i z tego poziomu działają. Nie możemy, zatem, się porozumieć. Część dzieci w końcu ustępuje i rezygnuje ze swoich wartości (co prowadzi do zdrady siebie), część pozostaje wierna sobie, jednak okupione jest to wykluczeniem i niezrozumieniem. A wystarczyłaby edukacja zgodna z naturą dziecka, czyli taka, która wychodzi od swobody w doświadczaniu i  wyrażaniu siebie poprzez ruch.

Skąd to wiem?

Mogłabym odwołać się do jakiejś publikacji, ale to argument dla umysłu i tylko teoria. Odniosę się do twojego doświadczenia. 

Czy na placu zabaw widać tabliczki z instrukcją, jak się bawić? Jeśli są, to czy kiedykolwiek widziałeś/ widziałaś dzieci, które taką teorię studiują? I jeszcze jedno… Czy jakieś dziecko na placu zabaw jest w stanie zajmować bez ruchu jedno miejsce przez 45 minut?

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top