Wszystkie nasze JA

Padał deszcz. Było ślisko. Szli bardzo powoli. Jeden – o kulach, drugi – z dwoma plecakami. I ja za nimi – tak na wszelki wypadek.

Empatyczne towarzyszenie

Co jakiś czas zatrzymywali się, aby odpocząć i porozmawiać. Dyskutowali o różnych sprawach. Cieszyli się tym, że mimo deszczu mogą spędzić ten czas razem.

Przysłuchiwanie się im było przyjemne. Dlaczego? Byli skupieni na chwili obecnej. Wesoła pogawędka i wspólne plany. Słuchanie siebie. Zrozumienie rozmówcy. Dopytywanie w razie wątpliwości. Żadnego użalania się nad tym, jak to ciężko ze złamaną nogą i jak to ciężko z dwoma plecakami. Bez brania na siebie czyichś emocji, bez narzekania na pogodę. Jest jak jest. I tyle.

Dlaczego zdarza się, że dzieci nie traktują dorosłych poważnie? 

W wielu dorosłych jest napięcie, które utkano z różnych komponentów. Mogę tu wymienić życie pod presją czasu, nieadekwatne do sytuacji oczekiwania, niewyrażanie swoich własnych lub branie na siebie czyichś uczuć, działanie niezgodne ze swoimi wartościami, zgoda na przekraczanie granic, udowadnianie swojej racji, szukanie rozwiązań bez wcześniejszego (całościowego) zrozumienie sytuacji, oskarżanie, branie na litość, zaprzeczanie… Wiele tego. A to wcale nie koniec! Jednak wszystko to prowadzi do odpowiedzi na to pytanie.

Dlaczego – zatem – dzieci nie traktują dorosłych poważnie? Bo ci dorośli – mimo wieku – mówią innym głosem. To nie jest głos dorosłego. A czyj? I tu z pomocą przychodzi teoria analizy transakcyjnej Erica Berne’a.

O co tu chodzi?

Z tą teorią zetknęłam się całkiem niedawno i jest to kolejny puzzel na mojej ścieżce rozwoju. Dzięki niemu dowiedziałam się, że – według Berne’a – w każdym z nas istnieje JA, które składa się  z takich konstruktów osobowości: Ja-Dorosły, Ja-Dziecko, Ja-Rodzic. W dwóch ostatnich można wyróżnić jeszcze podtypy, jednak tylko ten jeden konstrukt Ja-Dorosły pozwala tworzyć dojrzałe, świadome, partnerskie relacje. Dorosły odnosi się do faktów, oddziela się od opinii i fałszywych przekonań. Jest w nim zgoda na to, że to, co się dzieje, działa na jego korzyść. 

Gdy się o tym dowiedziałam, zaczęłam zastanawiać się, jakim głosem mówię? Kto to się we mnie odzywa? W jakich sytuacjach? Dlaczego? Jakie mam z tego korzyści?

To służy relacjom

Wspólna droga dobiegła końca. Wzięłam plecak. Chłopcy pożegnali się. Przebywanie z nimi było przyjemne. W tej relacji czuć było lekkość i swobodę. Poczułam podziw, że dwoje dzieci mówi i działa w tak dorosły sposób. Wtedy Spontaniczne Dziecko we mnie ucieszyło się. I poszliśmy dalej.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top