Tornado zmian przeszło przez życie naszej rodziny. Nowe miejsca, nowi ludzie, nowe przedsięwzięcia… Wszystko to wymagało od nas większego zaangażowania i efektywniejszego działania. Czas – w naszym odczuciu – się skurczył. Zaczęły się piętrzyć brudne ubrania i niezałatwione sprawy. Postanowiliśmy skorzystać z pomocy profesjonalisty.
I tak w naszym życiu pojawił się Carlos. A wraz z nim nowe refleksje.
Robić swoje mimo wszystko
Kiedy Carlos pracuje na pełnych obrotach, wydaje dziwne dźwięki. Naprawdę! Mój 3-letni syn nie lubi tego. Chociaż czuje dyskomfort, nie rezygnuje ze swojej pasji, jaką jest malowanie. Normalnie trenuje swoje umiejętności na różnych powierzchniach: na dywanie, na ścianie, na meblach, na ubraniach, a nawet na swoich nogach. Przy Carlosie, jednak, jest onieśmielony. Wtedy przenosi swoją „pracownię” na górne piętro łóżka i akurat tam używa kartek, aby rozwijać swoją pasję.
- Ja mam talen! Wies? – krzyczy z góry do Carlosa i maluje dalej.
Może być lżej
Obserwowałam Carlosa uważnie. Robił tylko tyle, ile do niego należało. Brudne naczynia w zlewie? Ubrania jeszcze niewyprasowane? To nie jego sprawa! On specjalizuje się w czymś innym. I to jest OK.
Dotarło do mnie, że rola rodzica kiedyś była dla mnie tak przytłaczająca, bo brałam na siebie za dużo. Kierowca, kucharz, animator, logopeda, pomoc domowa, organizator wycieczek, (domowy) lekarz, nauczyciel, księgowa, stylista ubrań, adwokat, ubezpieczyciel, naprawiacz zabawek itd. Dziś wiem, że w byciu rodzicem chodzi właśnie o bycie, a nie – o wykonywanie kolejnych czynności.
To proste, ale w teorii. Praktyka pokazuje mi, że jeszcze jest coś, nad czym – jako rodzic – powinnam popracować. Coś, czego jeszcze nie umiem nazwać. Czy warto tego szukać? Tak! Dlaczego? Aby w relacjach było lżej…
Kreatywność zaczyna się od codzienności
Weszliśmy do domu. Byliśmy przejęci, ponieważ od tego momentu nasze życie miało się znacząco poprawić. Na pewno w niektórych kwestiach. Napięcie sięgnęło zenitu. Nasze oczekiwania co do jego pracy miały zostać zweryfikowane już za moment.
Mąż otworzył pudełko, a mój 9-letni syn wziął do ręki instrukcję. Przejrzał rysunki i stwierdził:
- Wiecie, że ma też funkcję zmywania podłogi? W takim razie nazwiemy go Carlos Washing!


Uwielbiam czytać Twoje wpisy… 💚