Twoja słabość to twoja siła

  • – Jest szybki – padło z ust trenera. 

Do kogo to powiedział? Chyba do siebie… Po prostu zwerbalizował swoje myśli, które przychodziły mu do głowy, gdy obserwował nowego zawodnika. Ja też patrzyłam na tego chłopca, który – bez żadnego przygotowania i techniki – wiedział, co robić na boisku. Biegał tak, jakby robił to całe życie. Niosła go jakaś energia. Była w tym lekkość i radość.

„Tak, mój syn jest szybki” – odpowiedziałam trenerowi w swoich myślach. Oboje staliśmy jeszcze chwilę w milczeniu i patrzyliśmy na boisko.

To zależy

I wtedy zastanowiła mnie jedna rzecz. Pewna sprzeczność. To, co czyniło go mistrzem w czasie meczu, w innych przestrzeniach sprowadzało na niego wiele przykrych komentarzy. Sama czytałam uwagi w dzienniku o tym, że gada na lekcji, że wstaje i chodzi po sali, że dużo gestykuluje. Otrzymałam też wiele próśb, aby sprawdzić, czy to może ADHD lub „inna przypadłość”. Teraz – po czasie – dotarło do mnie, że te zalecenia koncentrowały się na braku i miałyby uwypuklić ewentualny deficyt (uwagi, skupienia itp.). Wszystko to miało mu pomóc i ułatwić pracę w klasie podczas lekcji. W teorii, ale w praktyce doprowadziło do tego, że narastała w nim frustracja. 

Nie dziwiłam się. Wyobraziłam sobie orła, któremu odcięto skrzydła i zamontowano protezy nóg. Czy mógłby być szczęśliwy i spełniony, nie robiąc tego, do czego został powołany? Czy chodzenie na dwóch nogach zrekompensowałoby mu brak latania? Czy byłby sobą wbrew swojej naturze?

Ciekawe, że mój syn stał przy sobie. Był sobą mimo usłyszanych słów i różnych wypowiadanych opinii. Z niezwykłą radością brał udział w lekcjach wychowania fizycznego i z utęsknieniem czekał na przerwy. Właśnie wtedy – ta siła witalna w nim – mogła się uzewnętrznić. To była swoboda.

Skąd to wiedział?

Zastanowiło mnie, skąd miał w sobie determinację, aby wytrwać. Nie uległ presji dorosłych. Nie robił tego na złość nikomu. Po prostu – nie chciał skrzywdzić sam siebie – czyli zdradzić siebie. On jeden i spore grono dorosłych, którzy „wiedzą lepiej”, co dla niego dobre. 

Odpowiedzi na te wątpliwości przyszły wkrótce. Przypadkiem. Wystarczyło połączyć puzzle. Jednym z takich brakujących elementów był strój piłkarski. Jako rodzice zwlekaliśmy z zakupem. Ta decyzja była podszyta naszym własnym strachem o to, czy nasz syn będzie zdeterminowany, by regularnie trenować. Czy wytrwa w tym postanowieniu?

Minął pierwszy semestr, potem przeszły kolejne 2 miesiące nowego półrocza, a on wciąż uczestniczył w treningach. Nawet sam zaczął na nie jeździć rowerem. To był dowód. 

W końcu przyszedł strój i chciałam to jakoś podsumować. 

  • – Teraz jesteś prawdziwym piłkarzem – powiedziałam.

Podniósł na mnie wzrok. Znałam to spojrzenie. Zapowiadało jego głęboką refleksję:

– Ja nim już dawno byłem. Czułem to na boisku w moich nogach. Strój to tylko zewnętrzne potwierdzenie tego, co miałem w środku. Tego się słucham.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top